wtorek, 24 czerwca 2014

Torba na...

Z założenia miała to być torba na zakupy, jednak podczas krojenia zorientowałam się, że fragment wzoru jest tak duży, że torba będzie idealna na plażę. Tylko, że akurat pogoda się całkiem popsuła i na razie z plaży nici.


W środku posiada kilka sporych kieszeni. Uszyłam je bezpośrednio z podszewki, którą podwinęłam i przyszyłam dzieląc fałdę na 3 kieszonki (nierówno z założenia: jedna miała być zdecydowanie większa). Brzeg wcześniej obszyłam lamówką ze skosu (jakąś resztką, którą akurat miałam pod ręką). A wygląda to tak:




Jestem w trakcie szycia jeszcze paru innych rzeczy, ale tylko torbę póki co udało mi się skończyć.

W między czasie wielka torba przydaje się na...


To moje zamówienia z tego weekendu. Muszę przyznać, że kiedy w listopadzie zamieściłam na Etsy swój skromny sklepik, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Po nocy zaczynam śnić, że skończył mi się towar i chodzę po starych walących się domach i odkrywam meble pełne starych guzików ;-)


Kto wie, czy tak się nie skończy, jak tak dalej pójdzie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli ktoś, chce spróbować swoich sił na Etsy, może kliknąć TUTAJ. Koniecznie niech też przeczyta wspaniały artykuł Uli Phelep o tym jak sprzedawać TUTAJ.

piątek, 6 czerwca 2014

Jak szyć z przejrzystych tkanin - tutorial

Naszyłam już trochę bluzeczek z prześwitujących materiałów (TUTAJ można znaleźć mały przegląd), więc mogę chyba już coś powiedzieć o tym jak się szyje takie przejrzyste tkaniny. Zastosowałam w nich różne metody szycia, które zaraz pobieżnie omówię. We wszystkich jednak pojawiał się ten najważniejszy - szew francuski.


Bardzo ważne, by do szycia cienkich przejrzystych tkanin używać jak najcieńszej igły (u mnie 70) i nitki (użyłam delikatnych nici do haftowania nr 50). Należy również odpowiednio wyregulować naciąg nici, gdyż zbyt mocny może niepotrzebnie ściągać materiał. Najlepiej wykonać próbkę na resztce tkaniny. Podobnie z prasowaniem. Do prasowania organzy z poprzedniego postu nagrzałam żelazko do 2 kropek.

Podczas krojenia należy pamiętać, że nie wolno nanosić ŻADNYCH oznaczeń na tkaninie ani kredą ani żadnym pisadłem, bo zwyczajnie będzie wszystko widać. Zamiast tego, można ręcznie przeszyć miejsca szwów luźną fastrygą, którą potem się rozcina. Kawałki nitki służą za oznaczenia. Zrobiłam tak kilka razy, ale muszę przyznać, że nie lubię potem wyciągania takich luźnych nitek, zwłaszcza, że niektóre się wkręcają w szew. Dlatego w większości przypadków po prostu ucięłam równe zapasy, a wszelkie oznaczenia naniosłam małym nacięciem. Problem pojawia się przy zaszewkach - tu zazwyczaj zaznaczam wierzchołek jedną, jedyna kropką. Wyjątek zrobiłam przy białej bluzce z organzy, gdzie naniosłam wszystkie oznaczenia białą kredą na białej tkaninie, ale muszę przyznać, że przy wstępnym manipulowaniu i wbijaniu szpilek oznaczenia same zniknęły.

Moje pierwsze podejście - jedwabna bluzeczka z kaskadowym dekoltem - nie wymagało oznaczeń. Szycie z cienkiego jedwabnego szyfonu, w dodatku po skosie, to było nie lada wyzwanie, dlatego nie komplikowałam sobie dodatkowo sprawy i zarówno przód dekoltu, jak i dół obszyłam po prostu zygzakiem, po uprzednim podwinięciu 1-3 mm. (tył i pachy obszyłam tasiemką ze skosu). Przy takich cienkich tkaninach to całkiem estetyczne wykończenie, gdyż brzeg sam się zwija i widać go jedynie jako ciągłą linię, a nie zygzak. Trzeba jednak uważać, żeby szew nie zmarszczył brzegu. Można też obrzucić go gęstym zygzakiem (dł. poniżej 0,5 cm), ale wtedy za bardzo faluje. To może dobre na wykończenie spódnicy, ale nie mojej bluzki. A taki rzadszy zygzak wygląda tak:


Tę samą technikę zastosowałam w czarnej bluzeczce z jedwabiu (środkowy model). W najnowszym przejrzystym modelu, białek bluzeczce w kropki, zastosowałam również szwy płaskie. Poniżej w kilku krokach pokazuję jak taki szew wykonać. Ważne, by przy krojeniu uwzględnić spory zapas.


  1. Przeszyć normalnie tam, gdzie wypada szew.
  2. Uciąć połowę zapasu z jednej strony - ja wybrałam zapas tyłu.
  3. Zaprasować na stronę przyciętego zapasu (do tyłu).
  4. Odgiąć zaprasowane zapasy i złożyć szerszy zapas na pół, tak, by objął przycięty wcześniej drugi zapas. Zaprasować.
  5. Ponownie zaprasować zapasy płasko do tyłu. 
  6. Przestębnować, szyjąc po PRAWEJ stronie.

Mam nadzieję, ze widać o co mi chodzi na powyższych zdjęciach. A oto efekt końcowy:


Szew francuski jest nieco bardziej złożony i wymaga biegania od maszyny do deski do prasowania, dlatego zrobiłam trochę więcej zdjęć. W tym przypadku również musimy pamiętać o sporym zapasie na szew.

  1. Składamy części lewą stroną do lewej. Spinamy szpilkami (ja spięłam w sporej odległości, by móc szyć bez ich wyciągania, gdyż śliska organza bardzo lubi się przesuwać).
  2. Przeszywamy wzdłuż brzegu, w odległości około 5 mm od krawędzi tkaniny.
  3. Teraz zaprasowujemy szew: robimy to w dwóch etapach. Najpierw rozprasowujemy obie części, a potem składamy tkaninę ponownie, tym razem prawą strona do prawej i ponownie przeprasowujemy. Można również nieco przyciąć zapas, ale nie za dużo (w przypadku organzy strasznie wychodziły nitki, więc 5-6 mm to minimum). 
  4. Na koniec wbijamy szpilki (ja znów zrobiłam to tak, by mogły zostać w tkaninie podczas szycia)...
  5. ...i przeszywamy o odległości ok. 5-6 mm. Dzięki temu, że tkanina jest przejrzysta, doskonale widać gdzie należy poprowadzić szew.

A oto efekt końcowy, z lewej...


i z prawej strony:


Jak widać, niewiele się różnią. Ten sam schemat można powtórzyć również z rękawami. Radzę przeszyć ścieg którym będziemy marszczyć główki rękawów na wysokości pomiędzy planowanym pierwszym i drugim szwem, by móc ewentualnie wyregulować zmarszczenie po przeszyciu na prawej stronie (ja nie regulowałam).


Muszę jeszcze tylko przestrzec, że w przypadku organzy strzępiące się nitki mogą łatwo wyjść z prawej strony podwójnego szwu (na sztorc!!). Nie zdarzyło mi się to kiedy szyłam jedwabny szyfon, ale poliestrowa organza tak się strzępi, że można naprawdę pobawić się we fryzjera przycinając coraz to napotkane wystające nitki. Dlatego po ostatecznym rozprasowaniu warto przejrzeć szwy na całej długości, sprawdzając, czy coś nie wystaje i delikatnie uciąć.

Jeszcze wykończenie dołu:


W przypadku tej bluzki, po prostu podłożyłam materiał na szerokość około 2,5 cm, zaprasowałam, znów podłożyłam, dobrze przeprasowałam i przeszyłam normalnie po prawej stronie. Żadna filozofia, tylko musi być równo, ale już na tym zbliżeniu widać, że brzeg z prawej strony wcale nie wyszedł mi tak równo. Ale nie taki feler, bluzkę można nosić. Zwłaszcza wciągniętą w spódnicę ;)

Oczywiście można wszystko od góry do dołu przeszyć na overlocku i teoretycznie też będzie ładnie, ale dla mnie to nie to samo... 

niedziela, 1 czerwca 2014

Uwaga, będzie romantycznie!

Uwolniłam dwie tkaniny, a właściwie jedną tkaninę i jedna dzianinę i... dumna z siebie pomaszerowałam do sklepu. Tym razem kupiłam zupełnie przezroczystą, nakrapianą organzę, z której postanowiłam uszyć bluzeczkę, typu 'overblouse', bo bez topu pod spodem bym się nie odważyła jej włożyć ;)

Wyszło bardzo romantycznie.




Wykrój wykombinowałam na podstawie kilku wypróbowanych modeli. Nie było to trudne, gdyż bluzka z założenia NIE miała być dopasowana. Zastosowałam w niej szwy francuskie, a dekolt obszyłam plisą wyciętą z przejrzystego materiału (omijając kropki, coś moja maszyna ich nie polubiła). Jednak nie chce leżeć płasko - wydaje mi się, że to przez sztywną organzę, która przy najmniejszym ruchu się podnosi i nie chce wracać do poprzedniej pozycji, jakby ją zupełnie grawitacja nie obchodziła (nie to co jedwab...).
Dolne wykończenie to zwyczajnie podwójnie zawinięty brzeg.



Najwięcej dłubania było z mankietami, a właściwie z rozcięciem przy zapięciu. Jako, że organza się straszliwie strzępi, odszycie rozcięcia na jednym i drugim końcu zamieniło się w luźne nitki. W dodatku wszytko od razu widać, bo tkanina przejrzysta jak nie wiem. Coś zaimprowizowałam, odpatrzyłam trochę od innej bluzki - zszyłam rozcięcie u podstawy i obrzuciłam wąskim zygzakiem. Ostatecznie wygląda to tak:



Guziczki są oczywiście z mojej przeogromnej kolekcji, która co prawda raczej obfituje co prawda raczej w guziki gigantyczne, ale znalazło się w niej trochę guzików normalnego rozmiaru, które łatwo spożytkować.


A z okazji dnia dziecka polecam wszystkim, którzy chcieliby choć przez chwilę znów poczuć się jak dzieci, za radą Cynamonowej Bibliotekarki (TUTAJ), sięgnąć ponownie po książki z serii o Ani Shirley. Ja sama niedawno odświeżałam sobie dziecięcą literaturę i muszę powiedzieć, że jest to wspaniała podróż do innego, niedostępnego świata :-)