wtorek, 29 grudnia 2015

Sukienka według wykroju Mary Quant

Czy ktoś zna tę projektantkę? Matkę chrzestną spódniczki mini? Nawet doczekała się własnej wersji samochodu Mini, wg. jej projektu. Mowa oczywiście oo Mary Quant. Nieco na ten temat można przeczytać w najnowszej edycji Burdy Vintage. A mnie się trafił oryginalny wykrój tej projektantki z końca lat sześćdziesiątych. Kupiłam go na Etsy, ale sprzedawczyni chyba nie znała jego prawdziwej wartości, bo kosztował tylko jakieś 7 euro! (dodam, że znani projektanci 'chodzą' po 70 albo i 120 euro).



niedziela, 13 grudnia 2015

Hiszpania - Kraj absurdów

Kiedyś moja koleżanka-emigrantka z Łotwy powiedziała mi, że kiedy mieszkała w Rydze, wydawało jej się, że to najbardziej absurdalny kraj na świecie, a gdziekolwiek indziej wszystko jakoś bardziej na poważnie musi być, lepiej. Dopóki nie przeprowadziła się to Hiszpanii i nie przekonała się, że można nie tylko bardziej absurdalnie, ale i na większą skalę.

Pomimo lat już spędzonych w Hiszpanii, nadal daję się zaskoczyć. Są też pewne rzeczy, których nie zrozumiem.

Może kotlecik w kształcie Hiszpanii? Nic nie wycinałam, taki mi podano :)

La nieve cuaja, czyli śnieg, który 'się ścina'

Profe, profe, jak to powiedzieć po angielsku? No właśnie, jak to powiedzieć? Po wstępnej analizie i dalszej konsultacji stwierdziłam, że powiedzieć się po prostu nie da. Czasownika cuajar używa się zazwyczaj w opisie przygotowania galaretki, flanu lub innych produktów spożywczych które przechodzą ze stanu ciekłego w koloid.

Żeby zrozumieć na czym może polegać podobny proces przy opadach śniegu, musimy przenieść się do rzeczywistości, w której śnieg czasem pojawia się w formie romantycznie opadających płatków, które natychmiast zamieniają się w kilka kropli wody w kontakcie z jakąkolwiek powierzchnią. Rzeczą niezwykłą jest widzieć zalegające zaspy. Już cienka białą warstwa na chodniku powoduje, że Hiszpanie tracą głowę i cieszą się, bo nareszcie 'cuaja'. Pamiętam, jak znajomi opowiadali mi, że widzieli paru pasjonatów, którzy na takie topniejące 2 cm śniegu (przy temperaturze +6º) pobiegli z nartami na... plażę! Nie wiem jak się ta przygoda skończyła, pewnie nie za dobrze dla nart. W Santiago natomiast z powodu podobnych opadów śniegu, zamyka się wszystkie szkoły i unieruchamia transport publiczny. Kiedy zapytałam dlaczego, odpowiedziano mi: "żeby dzieci mogły się cieszyć śniegiem, bo to raz na wiele lat się zdarza".

Wracając do problemu tłumaczenia. Zamiast podawać słówka, które zapewne zaskoczyłyby niejednego Angola w połączeniu ze śniegiem, tłumaczę moim uczniom, że rzeczą normalną dla śniegu jest topnienie. Proces odwrotny to 'nie topnienie'. 

Śnieg faktycznie czasem 'cuaja' - zdjęcie wykonane z okna mojego mieszkania

Reality Show

W Polsce Big Brother doczekał się raptem 3 edycji. W Hiszpanii obecnie leci już dziewiętnasta, czy nawet dwudziesta. Nie wiem skąd taka popularność, ale zapewniam Was, że znam osoby, które nadal śledzą ten program, a nawet są wielkimi fanami.

Kiedyś poznałam pewnego Amerykanina, ma się rozumieć w Hiszpanii, który po chwili gadki-szmatki powiedział ni stąd ni zowąd: "Nie poznajesz mnie?" Zaczęłam się zastanawiać, że może kiedyś ktoś mi go przedstawił, a ja nie pamiętałam. Ale nie, nie kojarzyłam. "To ja, Conrad, finalista szóstej edycji Big Brothera!" - i wszystko jasne!

Mój faworyt: logo dostawcy kurczaków. Nie dość, że ma dwie girki i dwa skrzydełka, to jeszcze ma rączkę, w której dzierży parasol. Bardzo elegancko, ale za takiego mutanta dziękujemy.

Cudowne ozdrowienie - widziałam na żywo wiele razy - spowodowane wystąpieniem czerwonego światła na przejściu dla pieszych. Ta babulinka, która ledwie przykuśtykała do skraju chodnika, wsadza pod pachę obie kule i biegiem pokonuje pasy na czerwonym. Dziadunio z balkonikiem podnosi go, jakby to była spódnica i równie szybko przebiega przez ulicę. I jeszcze tobie rzuci guapa po drodze, bo to przecież kanon dobrych manier. Sama nie raz przechodziłam na czerwonym (ludzie patrzą na ciebie z niedowierzaniem, jeśli tego NIE zrobisz - jedyny mandat wystawiony dwa lata temu w moim mieście za takie wykroczenie doczekał się nawet wspomnienia w prasie), ale na widok nadjeżdżającego samochodu zawsze się zatrzymuję. Jakie było moje zdziwienie, kiedy młody człowiek ze złamaną nogą, o 2 kulach tego nie zrobił, tylko (z kulami pod pachą) w podskokach udał się pospiesznie na drugą stronę, na jednej nodze.

Koszmar listonosza

Spotkanie towarzyskie
Każde miejsce jest dobre na spotkanie i pogawędkę, nie ważne czy akurat skutecznie blokujemy chodnik, wejście czy inne miejsce. Jakoś dziwnie ludzie lubią się zatrzymywać w tym celu tam, gdzie akurat z boku stoi słup, kawiarniany stolik, albo kosz na śmieci. I ani z lewej ani z prawej ich nie miniesz. Niedawno widziałam jeszcze lepsze miejsce na pogawędkę: na środku jezdni na przejściu dla pieszych. Wreszcie zrozumiałam dlaczego zamiast kogoś pozdrawiać na powitanie ludzie mówią 'adiós' - jeśli powiedz 'hola' to poczują się zmuszeni, aby przystanąć i pogadać, nawet jeśli się spieszą...

Zwroty grzecznościowe  typu 'usted', czyli "Pan/Pani" są niemile widziane. Jedna uczennica opowiedziała mi jak to została w kozie po lekcjach, bo tak zwracała się do swoich nauczycieli, a nie po imieniu. I musiała kilkadziesiąt razy przepisywać: "Nie będę więcej zwracać się do nauczycieli 'usted".

Zamiast szyldu reklamowego - zautomatyzowany miś do puszczania baniek mydlanych :)
I jeszcze gdyby ktoś musiał za potrzebą: toalety w 90% barów znajdują się al fondo y a la derecha, czyli do końca i w prawo. Dlaczego? Nie wiadomo, ale sprawdźcie następnym razem jak się znajdziecie w hiszpańskim barze.


Nawet jeśli nie wybieracie się do Hiszpanii, możecie poczuć trochę tej atmosfery w poznańskim barze Pika-Pika na ulicy Zamkowej przy rynku. Polecam tym, którzy naprawdę chcą doświadczyć trochę tej kultury: połowa menu jest w języku hiszpańskim, ale przede wszystkim jest autentyczna, a barman/właściciel nie mówi po polsku.
Nie polecam za to baru hola-hola, gdzie nawet nie ma hiszpańskiego wina!!

poniedziałek, 23 listopada 2015

Berecik

Tym razem będzie bardzo króciutko. Jako, że do Hiszpanii również dotarła już zima, wydziergałam sobie taki oto berecik. Może na wielkie mrozy się nie nadaje, ale a tutejszą zimę jak najbardziej.


Nie bazowałam na żadnym tutorialu, po prostu dziergałam i patrzyłam co wychodzi. Oczywiście nie obyło się bez prucia i tak dalej, ale z efektu jestem zadowolona. Nawet dorobiłam mu mały kwiatuszek, żeby się nie mylić gdzie przód a gdzie tył.



Takie rękawiczki można nabyć na ETSY w TYM sympatycznym sklepie


_______________________________________________
Wykrój: brak
Rozmiar: 52 cm
Materiał: włóczka akrylowa
Zdjęcia: Paco

środa, 11 listopada 2015

Burda Vintage 2015 - Lata sześćdziesiąte

Burda Vintage w tym roku zaskoczyła mnie raczej pozytywnie. Widząc zapowiedzi byłam nieco rozczarowana, ale kiedy dostałam egzemplarz w swoje łapki okazało się, że mimo, że dobór niektórych materiałów czy połączenie kolorów wyszły autorom niezbyt fortunnie, to modele generalnie SĄ ciekawe.


Zacznę od sukienki, która najbardziej mnie zauroczyła. Pojawia się tez jako pierwsza. Model uszyty w stylu Mary Quant, mojej ostatnio ulubionej projektantki (no może nie licząc Edith Head, którą niedawno 'odkryłam'). Sukieneczka bardzo wdzięczna, z długim rękawem i kołnierzykiem :)

Spodobała mi się też długa sukienka wieczorowa, w magazynie prezentowana w kolorze czerwonym i czarnym.



Bardzo ciekawy przegląd stylu Jackie Kennedy. Jest też model w podobnym stylu, chociaż z zapowiedzi wcale tak nie wynikało. Ciekawych odsyłam do rysunków technicznych na końcu.


Niestety nie wszystkie modele zachwycają, różowy komplecik z kiczowatymi guzikami jak z lat osiemdziesiątych (mam nawet podobne TAKIE - klik) mnie trochę przestraszył.


Na koniec rysunki techniczne dla wszystkich ciekawych. Myślę, że lepiej oddają to, czego możemy się spodziewać w numerze.


Ten przedostatni komplecik to właśnie Jackie - bardzo fajny krój i wcale nie trzeba urozmaicać go neonowymi wstawkami

Bardzo fajny komplecik w stylu safari po lewej, po prawej równie fajny komplecik, niestety w Burdzie uszyty ze sztucznej błyszczącej skóry...


Jak widzicie, dwie sukienki mają w numerze hiszpańskie nazwy. Jestem ciekawa jak się będą nazywały po polsku. W opisie sukienek też pojawiły się akcenty hiszpańskie, odwołujące się do gwiazd z lat sześćdziesiątych. Nie mogę się powstrzymać i nie podzielić się z Wami starymi hiszpańskimi hitami 'de la época' :)


sobota, 31 października 2015

Business Style

Cały miesiąc nic nie opublikowałam! Niemożliwe! Dawno nie było u mnie takiej przerwy. Ale już się poprawiam.

Moja najnowsza sukienka, w której ponoć wyglądam jak 'execuive', według niektórych. Zaczęłam ją szyć jeszcze wiosną, ale potem pogoda zrobiła się upalna, zdecydowanie nie na takie sukienki, więc chwilowo zarzuciłam jej szycie.



Uszyta z bardzo elastycznego materiału (ale nie bielastcznego jak podpowiadała Burda) w drobne szare kropeczki na czarnym tle. Jej najciekawsze elementy to zakładki z przodu, zdolne ukryć obfity obiad, oraz rękawki - bufki, które lubią się zsuwać, ale mimo to są urocze. Rozcięcie z tyłu wydało mi się bardzo głębokie w czasie szycia, ale już podczas przymiarki stwierdziłam, że krótsze by być nie mogło, bo sukienka krępowałaby ruchy.

Sukienkę w stalowym kolorze lubię łączyć z wesołymi kolorami, na przykład różowym, pomarańczowym czy czerwonym.






Może w takiej sukience ktoś zaprosi mnie na rozmowę o pracę? ;)
_______________________________________
Wykrój: Burda 07/2012 #131
Rozmiar: 36
Materiał: jakiś elastyczny, pewnie sztuczny
Nici: Gutterman
Dodatki: zamek kryty, flizelina, i to by było na tyle
Zdjęcia: Paco

wtorek, 29 września 2015

Jarmark 'A Bela Auria' 2015

I znów jak w zeszłym roku wystąpiłam na jarmarku A Bela Auria, który jest próbą rekreacji historycznej miasta Ourense z lat dwudziestych. Tym razem jednak postarałam się o nieco bardziej adekwatny strój i uszyłam specjalnie na tę okazję sukienkę z obniżoną talią z błyszczącego, zielonego materiału.


Pewnie poznajecie ten wykrój, to Burda 11/2012 model 105 i przekręcanymi ramiączkami. Bardzo szybki i łatwy, trochę jednak większy niż wynikałoby ze zdjęcia - same zobaczcie, jak ta modelka podciąga część spódnicy...

http://www.burdastyle.com

Ale na sukienkę z lat dwudziestych w sam raz! Do parku w którym odbywała się impreza przyjechał również samochód z epoki, który posłużył jako doskonałe tło do zdjęć :)





Może jeszcze ją założę na karnawał? Mówiłam Wam, że Hiszpanie uwielbiają przebieranki?

__________________________________
Wykrój: Burda 11/2012 model 105
Rozmiar: 36
Materiał: zielona poliestrowa dzianina, prawie wcale nie rozciągliwa
Nici: coats bawełna z poliestrem
Dodatki: gumka
zdjęcia: Paco

poniedziałek, 21 września 2015

Na niepogodę ducha

Są takie dni, jak to mawiała pewna moja przyjaciółka, kiedy włosy nie chcą się układać. I to niezależnie od włożonego wysiłku (a może wręcz wprost proporcjonalnie do niego). A trzeba się wybrać szybko i sprawnie i do tego jeszcze dobrze wyglądać. Tylko nie wiadomo w co się ubrać - trzeba było coś przygotować poprzedniego dnia...

Niedawno odkryłam strój, który doskonale się sprawdza w takich sytuacjach: czarne dopasowane dżinsy, do tego luźna bluzka, najlepiej wzorzysta, żeby odciągała uwagę od niewyraźnej miny, wygodne buty i okulary przeciwsłoneczne, które do reszty ukryją niepogodę ducha.


Zazwyczaj unikam obszernych modeli, ale skusiłam się na tę bluzkę. Uszyła się praktycznie w 2 popołudnia, z milusiej, cieniutkiej wiskozy, którą upolowałam jeszcze na początku lata. Trochę jej było na styk (bo to resztka) i musiałam bluzkę odrobinę skrócić, ale w sumie wydaje mi się, że nie mogłaby być specjalnie dłuższa...

A tak bluzka wyglądała w oryginale w książce Famous Frocks - Little Black Dress, o której pisałam TUTAJ:

Uważam, że moja lepsza!

To wariacja modelu sukienki Anjeliki Huston - bez rękawów, za to z zaszewkami, które zupełnie giną w takim gęstym wzorze jak ten  mojej bluzeczki. Wg. autorów model powinien być szyty ze skosu, ale stwierdziłam, że top jest na tyle szeroki, a w dodatku mój materiał był elastyczny, że nie będzie to konieczne. I nie pomyliłam się, nawet lepiej się mój dekolt układa.

Bluzka nie ma też za dużego dekoltu, jak to bywa w takich kaskadowych modelach. Przy okazji jej szycia nauczyłam się też nowej techniki wykańczania.





Muszę przyznać, że bluzka skutecznie poprawia humor ;)


I jeszcze na koniec specjalna dedykacja dla wszystkich czytelniczek Burdy, które się kiedyś nacięły na 'dopasowany' model, bo na zdjęciu leżał tak ładnie....


_________________
Wykrój: Famous Frocks, model Anjelica Huston, wariant bluzka
Rozmiar: S
Materiał: cienka wzorzysta wiskoza - materiał idealny: zwiewny, milutki i do tego przyjemnie 'chłodzi'
Nici: coats bawełniane
Dodatki: lamówka z dżerseju na podkrój szyi
zdjęcia: maestro Marcos

poniedziałek, 14 września 2015

Resztkowe torebki

Z resztek tkanin z których szyłam ostatnio sukienki powstały takie oto torebki:


Bardzo fajnie się je nosi na takie wieczorne wypady na miasto, bo mieszczą w sobie tylko to, co faktycznie jest mi potrzebne. Nie wiem jak Wy, ale ja w torebce noszę zazwyczaj pół domu.

Torebka w kratkę uszyła się według wykroju z poniższego linku.

http://www.made-by-rae.com/2009/02/free-buttercup-bag-sewing-pattern/
Kliknij po link

Muszę przyznać, że magnetyczne zapięcie wstawiłam  nieco na nisko, a wszystko dlatego, że trzeba to zrobić przed uszyciem całości, na poziomie części. I jakoś nie wyczułam gdzie to faktycznie wypadnie. Mimo to do torebki spokojnie wchodzi portfel, telefon i parę innych drobiazgów.


Jeśli chodzi o torebkę w dmuchawce - sama skombinowałam wykrój, ale podobne można znaleźć łatwo w Internecie. Ma białą podszewkę, z resztą obie torebki takie posiadają, a ta dodatkowo ma odpinane uszy. Po przebojach z praniem torebek z drewnianymi itp. uchwytami (zakup za 1,50 euro u pana Chińczyka) stwierdziłam, że najłatwiej będzie, jeśli wszyję plastikowe zatrzaski by móc torebkę zwyczajnie wypiąć i wrzucić do pralki. Torebka już przeszła chrzest bojowy i sama całe szczęście się nie odpina.


Jeśli szukacie pomysłu na torebkę z resztek, polecam zajrzeć TUTAJ. U mnie tez już raz się taki wykrój pojawił przy okazji prezentowania TEJ OTO torebki.

sobota, 5 września 2015

Famous Frocks - recenzja podwójna

W przypływie szaleństwa, a przede wszystkich po przeczytaniu posta o tych publikacjach (niestety dostęp do bloga chwilowo zablokowany. Może komuś się uda wejść TUTAJ), kupiłam książki z wykrojami z serii Famous Frocks, i to od razu dwie. Jestem nimi jak najbardziej zachwycona.


Famous Frocks to zarówno tytuł serii jak i pierwszej z książek. Niestety nie ukazały się w języku polskim. Jeśli komuś nie straszny angielski, to pewnie jeszcze znajdzie w Internecie jakiś dostępny egzemplarz.

Każda książka zawiera 10 wykrojów, a z każdego z nich uszyjemy dwie różne kreacje. Oprócz tego obie zawierają podstawy szycia, Famous Frocks na końcu, a The Little Black Dress na początku. Tu na pewno każda krawcowa amatorka znajdzie coś nowego. Mało tego, każda sukienka jest opatrzona instrukcją krok po kroku. W obydwu znajdują się łatwe modele dla początkujących, ale niestety tylko w pierwszej są podpisane jako takie. Jeśli zabieramy się za małe czarne, to sami musimy ocenić stopień trudności sukienki. Na całe szczęście wykonanie jest tak szczegółowo opisane, że w sumie nawet warto się pomylić i zabrać za coś trudniejszego.

Jak widać, podstawy szycia są opisane bardzo szczegółowo.

W Famous Frocks znajdziemy sukienki inspirowane: Bette Davies, Ritą Hayworth, Marlin Monroe, Jacqueline Kennedy Onassis, Audre Hepburn (na okładce), Twiggy, Dianą Ross, Farrah Fawcet, Stevie Nicks oraz Madonną.

Z The Little Black Dress uszyjemy kreacje w stylu: Coco Chanel (jakby mogło być inaczej), Joan Crawford, Avy Gardner, Audrey Hepburn (tym razem inna sukienka), Grace Kelly, Mary Quant, Lizy Minelli, Anjeliki Huston, Kiężnej Diany oraz Kate Moss.

Ta piękna sukienka pojawiła się w filmie "Okno na podwórze", ale chyba na razie nie na moje możliwości...

Celowo napisałam kreacje, ponieważ nie wszystkie modele w drugiej części serii to sukienki. Znajdziemy pośród nich także dwie bluzki i dwie spódnice - bardzo proste, takie które stworzą nam bazę szafy. Na jedną się nawet skusiłam i będę pewnie niebawem prezentować. I podejrzewam, że na tej jednej się nie skończy...


Jeśli mogę się do czegoś przyczepić, bo chyba muszę, nie rozumiem dlaczego niektóre sukienki zostały aż tak uproszczone. Najbardziej dostało się chyba sukience Audrey Hepburn, tej z okładki pierwszej części. Całe szczęście w The Little Black Dress pojawia się lepszy, bardziej dopracowany model sukienki Audrey. Inne kreacje z kolei okazują się baaaardzo daleko inspirowane, jak w przypadku sukienki Farrah Fawcet,która zupełnie nie ma nic wspólnego z prezentowanym oryginałem.


Książkę na pewno jest dobrą lekturą szczególnie dla początkujących szyjących, ponieważ zawiera bardzo dokładne instrukcje krok po kroku jak również proste modele, z którymi nie powinno być najmniejszego problemu, zwłaszcza, że wykroje posiadają już zapasy na szwy. W dodatku od razu zapraszają do uszycia filmowych kreacji, co zapewne pozytywnie działa na motywację. Nic tylko kroić i szyć!


Zainteresowanych odsyłam na stronę Amazona (TUTAJ), gdzie można przejrzeć niektóre strony książki.

__________________________
Pełen tytuł: Famous Frocks
Podtytuł: Pattern and instructions forn recreating fabulous iconic dresses
Autor:Sara Alm i Hannah McDevitt
Język: angielski
format: twarda oprawa
wydawnictwo: Chronicle Books,
San Francisco 2011
ISBN 978-0-8118-7791-6

Pełen tytuł: Famous Frocks: The Little Black Dress
Podtytuł: Patterns for 10 garments inspired by fashion icons
Autor: Dolin Bliss O'Shea
Język: angielski
format: twarda oprawa 
wydawnictwo: Chronicle Books,
San Francisco 2014
ISBN 978-1-4521-2365-3

środa, 2 września 2015

Minimalizm w formie

Za to maksymalna obfitość wzoru. Zobaczcie same :)


Sukienkę uszyłam na podstawie wykroju z książki Famous Frocks, którą kupiłam jakiś czas temu. Niebawem napiszę o niej trochę więcej. Ten model to w tylu Jackie Kennedy, a tak wygląda oryginał w książce:


Wykorzystałam materiał, który kupiłam kiedyś przez Internet, w sklepie PlushAddict (klik). Wiem, materiały mają drogie, ale za to wysyłkę bardzo tanią. Zazwyczaj kupuję u nich taśmę flizelinową, której w Hiszpanii nie idzie dostać. A raz się skusiłam na taką tkaninę w dmuchawce, no nie mogłam się powstrzymać!







Szyjąc tę sukienkę dokonałam pewnego odkrycia. Otóż wykroje z książki Famous Frocks posiadają już zapasy na szwy. Jakoś dotychczas sceptycznie podchodziłam do takiego sposobu. Bynajmniej nie dlatego, że mam złe doświadczenie z takim wykrojem (TUTAJ...). Wszyscy zawsze mówią, że to usprawnia szycie, przyspiesza krojenie i tak dalej. A mnie się jakoś wydawało, że jeśli przyspiesza, to na pewno pogarsza jakość, bo przecież im szybciej, tym mniej dokładnie. Wolałam zawsze sobie ponakreślać wszystkie linie i punkty, co trwało oczywiście odpowiednio dłużej, a potem starać się po tych liniach szyć, co nie zawsze wychodziło jak trzeba. To oczywiście oznacza prucie, mimo dokładnie wbijanych szpilek...

Tym razem postanowiłam poeksperymentować: jako że wykroje już były narysowane z zapasami, niejako zmuszona byłam się z tym zmierzyć.

Efekt mnie zaskoczył: nie tylko jest dużo szybciej, ale też bardziej dokładnie! To chyba najstaranniej uszyty przeze mnie ciuszek! Ok, model nie był trudny, ale z łatwiejszymi zdarzało mi się walczyć. A tu nawet maszyna jakoś cudowanie ozdrowiała, przestała stukać i plątać nitki (no prawie). Myślę, że od teraz wykroje będę kopiowała z zapasami.

A na zdjęciach Universidad de Vigo, wydział zamiejscowy w Ourense :)
EDIT:
Jeszcze na specjalną prośbę zbliżenie na wzór. Mnie on zaczarował!!


_____________________
Wykrój: Famous Frocks, sukienka Jackie, model drugi
Rozmiar: S
Materiał: bawełniana tkanina we wzory, na odszycie i kieszenie użyłam jednokolorowego batystu
Nici: coats bawełniane
Dodatki: flizelina, kryty zamek 60 cm
zdjęcia: Paco